Nasze nieocenione Stowarzyszenie Absolwentów zaproponowało nam tym razem wydarzenie „Gruzja w pigułce”. Sytuacja geopolityczna sprawiła, że wielu się wahało. Ostatecznie na lotnisku Okęcie, o 3 w nocy, stawiła się niezawodna grupa 18 osób.
Pierwszy dzień to przelot do Kutaisi, przejazd do Tbilisi i ruszyliśmy w miasto. Nasza przewodniczka Kasia opowiadała nam o historii Gruzji i jej przemianach politycznych. Mieliśmy okazję zobaczyć Parlament, Plac Wolności, pomnik Matki Gruzji trzymającej w jednej ręce miecz dla wrogów a w drugiej czarkę wina dla przyjaciół. Przespacerowaliśmy uroczymi uliczkami Starówki wypełnionymi barami, kafejkami, restauracjami i muzyką. To był moment na przerwę i pierwszą na Gruzińskiej ziemi kolację z tradycyjnymi potrawami: pastami warzywnymi, chinkali, chaczapuri, lobiani czy szaszłykami podlewanymi tradycyjnym gruzińskim winem. Zaczęliśmy też uczyć się gruzińskich toastów. Już nocą wjechaliśmy kolejką do Twierdzy Narikala, zeszliśmy pod fantastyczny wodospad i trasą w pobliżu łaźni i wzdłuż rzeki wróciliśmy do hotelu grubo po 1.
Kolejny dzień to wyprawa do Sighnagi w Kachetii. Miejsce uważane w Gruzji za miasto miłości i zakochanych, gdzie urząd stanu cywilnego czynny jest całą dobę. My wybraliśmy się na spacer starym murem obronnym z basztami, z którego podziwialiśmy przepiękne widoki na okoliczne wzgórza. Zachęceni widokiem winnicowych krajobrazów pojechaliśmy na tradycyjną biesiadę do lokalnego winiarza. Gio opowiedział nam o tradycyjnym wyrobie wina i czaczy a następnie rozwijaliśmy kulturę picia gruzińskich toastów zakąszając tradycyjnymi potrawami.
Spragnieni dalszej wiedzy, następnego dnia, udaliśmy się do jednej z największych wytwórni wina w Gruzji. Mieliśmy zatem porównanie podejścia lokalnego i masowego. Czas jednak był pozostawić za sobą piękną Kachetię i wyruszyć w stronę Kaukazu. Po drodze zatrzymaliśmy się na rafting na górskiej rzece. Myślę, że będzie to niezapomniana przygoda dla nas wszystkich. Gruzińską drogą wojenną dotarliśmy późnym wieczorem do Stepancminda (dawniej Kazbegi). Kazbek(5047 m n.p.m.) przywitał nas ośnieżonym szczytem idealnie widocznym z naszego hotelu. Niektórzy, zachęceni przez przewodniczkę Anię wstali rano aby obejrzeć Kazbek o wschodzie słońca – było warto 😊.
Wtorek rozpoczęliśmy od zwiedzenia cerkwi Gergeti (Cminda Sameba – Świętej Trójcy) z XIV w, górującej nad Stepancminda na tle Kazbeku. Po czym ruszyliśmy na wyprawę terenówkami w dolinę Truso. To miejsce położone na wysokości 2200 m n.p.m. otoczone majestatycznymi górami Kaukazu. W dolinie znajduje się kilka wyludnionych wiosek, wieże dawnych warowni obronnych i stada krów, osiołków i koni. Spacer przez dolinę będzie nam się śnił w długie zimowe noce… podobnie jak pyszne szaszłyki przygotowane na piknikowym grillu gdzieś w zapomnianej przez świat i opuszczonej przez ludzi wiosce.
Następnego dnia, z żalem, wróciliśmy do cywilizacji. Kazbek pożegnał nas mgłami i drobnym deszczem. Po drodze zatrzymaliśmy się, aby podziwiać XVII – wieczne fortyfikacje w Ananuri i na trochę dłużej w Mcchecie – starożytnej stolicy Gruzji, gdzie mieści się jeden z najważniejszych zabytków sakralnych w Gruzji, Sweti Cchoweli. Popołudnie spędziliśmy ponownie w Tbilisi. Wieczorem podziwialiśmy gruzińskie tradycyjne tańce.
We czwartek całkowicie zmieniliśmy krajobraz. Najpierw, po drodze, zatrzymaliśmy się w wykutym w stromym zboczu wzgórza, skalnym mieście Uplisciche – jednym z najstarszych miejskich ośrodków na Kaukazie. Potem dojechaliśmy do ostatniej atrakcji naszej wycieczki – Batumi. Miejsce gdzie mieszają się różne style architektoniczne, gdzie góry wpadają wprost do morza a stare kontrastuje z nowym. Piątkowy czas wolny sprawił, że każdy oddał się ulubionym zajęciom: plażowaniu, kąpielom, zakupom, zwiedzaniu, spacerom. Wieczór zwieńczony został azerską restauracją. Rano w sobotę ruszyliśmy na lotnisko w Kutaisi. Już po drodze snuliśmy kolejne plany: może Iran albo Jordania… Zobaczymy czym Stowarzyszenie zaskoczy nas tym razem. Dziękujemy za super wyjazd!