Po zeszłorocznym wyczynowym spływie Wieprzem, w tym roku organizatorzy postawili na relaks i wypoczynek, a w takim razie wybór mógł być tylko jeden – Piaśnica, rzeka, która wpływa do morza.
Ponieważ do przepłynięcia mieliśmy aż 8 kilometrów, nasz wypad trwał 3 dni …
Zakwaterowaliśmy się w domkach „U latarnika” w Dębkach, dosłownie kilkaset metrów od rzeki i niewiele dalej od morza.
Piątek i niedzielę częściowo podzieliliśmy się na podgrupy i każdy praktykował to, co lubi najbardziej: leżenie na plaży, jazdę na rowerach, spacery po bałtyckich piaskach, zakupy, kibicowanie w czasie międzynarodowych rozgrywek we frizbi, a nawet (wersja dla odważnych) kąpiele morskie. Pogoda dopisywała – przez cały wyjazd świeciło słoneczko i tylko w niedzielę poznaliśmy kapryśność bałtyckiej aury, gdy nagle schowało się za chmury, silniej powiało, a nawet miejscami popadał słaby deszczyk.
W sobotę podjęliśmy kajakowe wyzwanie. Odcinek Piaśnicy, dostępny do pływania rozciąga się między jeziorem Żarnowieckim, a Morzem Bałtyckim. Ujście rzeki znajduje się na obszarze Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. Bardzo spodobała nam się ta cicha, leniwa rzeka z porośniętymi bogatą roślinnością brzegami i lasem tworzącym zasłonę przed wiatrem. Woda była super przejrzysta i można było podziwiać zarówno różnorodną, podwodną roślinność, jak i – widoczne jak w akwarium – rybki. Słonko przypiekało, więc w czasie postoju odbyła się grupowa kąpiel. Najciekawszym elementem spływu był jednak sam jego koniec: wpłynięcie na bałtycką plażę. Podobno Piaśnica co roku zmienia swoje koryto i sama decyduje gdzie wpłynąć do morza, choć zawsze jest to w okolicy wejścia nr 24. Na koniec jeszcze tylko kilkaset metrów pod prąd do miejsca oddawania kajaków, żeby choć trochę poczuć to wyzwanie w rękach…
Wieczory upłynęły nam na wspólnych posiłkach, opowieściach i wspomnieniach z poprzednich rejsów. Nie mogło też zabraknąć romantycznego zachodu słońca nad morzem przy dobrym winie.
Dziękujemy Piotr Dygas za wzorową organizację i już „grzejemy” kalendarze na przyszły rok!